menu_AFT20

poniedziałek, 31 lipca 2017

"Królewskie źródła" na trasie Radom - Kozienice

Dziś zabiorę Was w moje rodzinne strony. To prawie jak wycieczka na koniec świata, bo jak mówię gdzie się urodziłam, to raczej każdy zaczyna się krzywić i gimnastykować, niż miło pokrzykiwać "a, to wiem gdzie" :-)
Moje rodzinne miasto to Pionki. Blisko niego znajduje się Kozienicki Park Krajobrazowy, a w nim Leśna ścieżka dydaktyczna "Królewskie Źródła".
By tu dojechać należy kierować się z Radomia na Kozienice drogą numer 737 i tuż za wsią Augustów odbić zgodnie z oznakowaniami w leśną szutrową drogę po prawej stronie. Jadąc z przeciwnej strony, trzeba skręcić w lewo. To tak z tymi babskimi kierunkami jest.
Przed ścieżką znajduje się duży fajny parking oraz miejsce na ogniska i kilka wiat. Bardzo tu przytulnie, choć przy temperaturze powyżej 30 stopni czuło się gorąco.
Ruszamy?




Trasa jest cudownie przygotowana. Jeśli nie będziemy skręcać w żadne boczne leśne alejki, to pomostami dotrzemy pod same źródełko. Jakie?
O tym już za chwilkę.


Idąc po drodze możemy zbierać grzyby, oglądać żaby, a nawet trafić na padalce. My spotkaliśmy dwa.


Tak te grzyby na zdjęciu są nie jadalne, ale bardzo mi się podobały tak skąpane w słonku.
Po drodze jest także kilka punktów widokowych, wiat i stolików z ławami, gdzie można sobie zjeść drugie śniadanie lub przekąskę.


Mnie jednak najbardziej urzekł ten stary mostek. Nieco zapomniany, stojący na uboczu, ale ciekawy. Strach było wejść na niego całą rodziną (4 osoby), bo deski nie wyglądały na godne zaufania, ale jednak troszkę po nim podreptaliśmy by zrobić kilka zdjęć.


A teraz będzie o najważniejszym - źródło. O co chodzi?
Jeśli historia mówi prawdę, to tu podczas polowań spragniony król Władysław Jagiełło gasił swoje pragnienie. Wybija tu bowiem bardzo czyste źródło ze smaczną i bardzo zimną wodą. Próbowałam!
Niestrawności nie było :-)
Dziś to miejsce nazywają również "źródłem miłości". Niestety nikt nie wie dlaczego. Nie sądzę, by ktoś napił się wody i od razu zakochał. Mnie po tej wodzie było chłodno i przyjemnie, ale żaden mężczyzna mnie nie urzekł ;-)


Cały rezerwat powstał w 2000 roku i zajmuje powierzchnię ponad 29 hektarów. Wybijające źródła, bo jest ich tu znacznie więcej zasilają rzekę Zagożdżonkę. Lasy pełne są różnych gatunków roślin, przeszło 201 gatunków z 65 rodzin. Do tego sporo zwierząt: żukowatych, żab, padalcy, ptaków.

O tym miejscu pisano już w 1224 roku i na szczęście dziś ma się dobrze. Jeśli jesteście przypadkiem w okolicy, to warto tu zajrzeć i odetchnąć. By przejść całość potrzeba około 3h. Można z wózkiem, bo trasa jest dobrze przygotowana.

3 komentarze:

  1. Bardzo lubię takie miejsca. Czasami poprostu trzeba odpocząć od zabytków i architektonicznych ciekawostek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba, zgadzam się w 100%. Szczególnie teraz kiedy pędzimy co chwila gdzie indziej, w takich miejscach nabieram powietrza w płuca i ładuje baterie. Choć tak mnie pogryzły komary, że do dziś jestem opuchnięta ;-)

      Usuń
  2. Wygląda to bez dwóch zdań przepięknie :)

    OdpowiedzUsuń