To miejsce znają wszyscy. Ja także. Chciałam go zobaczyć przez ostatnie 2-3 lata, ale jakoś nie było po drodze. Jednak los się odwrócił.
Siedzę sobie w necie i przerzucam nudną otchłań... nagle trafiam na post Agi na grupie "Spontaniczne wypady" o nocnej podróży na Chochołowską.
Myślę 3 minuty, a kolejne 2 przedyskutowuje pomysł z Asią. Obie chcemy. Odpisuję pod postem i czekam. Po chwili Aga się z nami kontaktuje, a 20 minut później pędzimy po wodę i niezbędne zapasy jedzenia do Biedry.
Spotykamy się o północy. Około 3:00 jesteśmy na parkingu. Obie posiadamy dzieci w podobnym wieku i nie podejmujemy wyzwania spaceru o tej godzinie do doliny. Umawiamy się na drzemkę do około 5:00 w aucie. Tuż przed umówioną godziną budzimy się wszyscy. Nie czekamy ani minuty dłużej, choć ze zmęczenia i niewyspania trzepie nami jak galaretką.
Ubieramy się, pijemy herbatkę z termosu i o 5:00 po ciemku z czołówkami ruszamy na szlak.
Na górę docieramy około 7:15. Jakieś 4 km idzie się asfaltem i kolejne 4 km szutrem. Nie jest to trasa szczególnie pod górkę, więc tempo mamy dobre.
Na Chochołowskiej jesteśmy prawie sami i do tego wychodzi po chwili cudne słoneczko.
JEST PIĘKNIE!