W tym roku czeka mnie jeszcze wyjazd na groby do rodzinnego miasta i może kilka spacerów po okolicy. Resztę odpuszczam na własne życzenie, podkreślam na własne życzenie. Nie da się ani finansowo, ani czasowo zrealizować wszystkiego i dlatego już wybrałam priorytety na 2017. Jeśli mała ilość wyjazdów, to będzie dla Was nuda, trudno. Jeśli jednak walka o marzenia i moja wytrwałość będzie dla Was akceptowalna, to dziękuję że zostajecie ze mną.
Dziś jednak powspominam najlepsze 10 momentów i miejsc odwiedzonych w 2016.
W tym roku postawiłam na przypadek, tanie kierunki i szczęście. 80% destynacji wybrał za mnie los, co nie zmienia faktu, że świetnie się bawiłam.
1. Zakończenie naszej podróży po Emiratach Arabskich. 1,5 roku odkładania kasy i najlepszy Sylwester ever. Nie żałujemy nic, ani wydanych pieniędzy, ani miesięcy przygotowań, ani sekundy bycia tam. Zetknęliśmy się zupełnie inną kulturą, za to poznaliśmy coś co nam bardzo się spodobało. Nauczyłam się tagować (oczywiście nie do przesady). Pływałam w zimie w ciepłym morzu. Oglądałam (podobno) najlepsze sylwestrowe sztuczne ognie na świecie, na pewno z najwyższego budynku na naszym globie. Zobaczyłam miasto, którego kilka lat temu jeszcze nie było.