Co w nim takiego ciekawego? Muzea - są, sklepy - są, główna ulica - jest... ale jednak najciekawsze są murale. Nie wiem jak ich tu dużo, ale czułam jakby znajdowały się w każdym zakątku miasta.
Są piękne, kolorowe, ożywiają szarość dnia.
Jakbym miała wybrać, który najbardziej mnie urzekł, to chyba nie potrafiłabym się zdecydować. Uwielbiam miasta z muralami. Nie tylko te daleko w świecie, ale i nasze np. Łódź.
W Reykiaviku były raczej częścią mojego spaceru i nawet nie próbowałam zapisywać ich lokalizacji. Jednak przekonałam się, że jeśli zejdziemy z głównego traktu, to na 75% trafimy na ciekawy kolorowy przekaz.
Wrzucam kilka fotek. Napiszcie czy się Wam podobają.
Belos murais, autenticas obras de arte.
OdpowiedzUsuńUm abraço e boa semana.
Andarilhar
Dedais de Francisco e Idalisa
O prazer dos livros
Cudne! Uwielbiam murale i zazwyczaj w czasie naszych podróży tropię street art ;) Wygląda na to, że jednak mam powód, żeby przy następnej podróży do Islandii odwiedzić także i Reykiavik! P.S. U mnie wygrywa mural z podwodną sceną ze zdjęcia numer trzy od góry - jak obraz ze snu...
OdpowiedzUsuńJest cudowny. Bardzo mi się podoba i nawet w szary, deszczowy dzień zwracał uwagę z daleka.
UsuńPiękne te murale :).
OdpowiedzUsuńBeautiful murals it's a work of art!
OdpowiedzUsuńKiss
Thrue. I love that type of art. Hugs!
Usuńprześliczne !!! :) to jest super, a nie jakieś obraźliwe napisy :)
OdpowiedzUsuńŚliczne rysunki, świetne murale :)
OdpowiedzUsuńRobią wrażenie:)
OdpowiedzUsuń