Pałac dla zwiedzających otwarty jest od około 5-ciu lat.
Niestety jego przeszłość mocno wpłynęła na wnętrza. W czasie wojny stacjonowała tu Armia Czerwona, która go nie oszczędzała, a i w późniejszych latach szpital zwany Centrum Leczenia Nerwic zrobił swoje. Zniszczono większość wnętrz i bardzo niewiele zachowało się do dziś.
Sam pałac reklamuje się jako zespół pałacowo-parkowy z hotelem, restauracją, kawiarnią i parkiem. Nie jest to obiekt muzealny i raczej ciężko będzie go do tej kategorii zaliczyć, bo po starych czasach pozostały resztki grzejników ozdobnych, podłóg i sufitów.
Mimo to wabi dziesiątki, a nawet setki turystów. Jego niezwykła architektura robi swoje.
Trochę historii...
Pałac i cała wieś została zakupiona przez hrabiego Huberta von Tiele w roku 1866. Ożenił się on z córką Franza (von) Winklera - Valeską. Małżeństwo połączyło swoje nazwiska jako Tiele - Winkler.
Niestety w roku 1893 Hubert zmarł, a jego posiadłość odziedziczył syn Franz - Hubert von Tiele - Winkler.
W 1896 roku w pałacu wybuchł pożar. Strawił górne piętro. Jednak Franz - Huber nie porzucił pogorzeliska, a zawziął się i odbudował pałac dobudowując prawe i lewe skrzydło.
Pałac to mieszanka stylów o 365 pomieszczeniach i 99 wieżach.
W pałacu znajduje się piękne i bardzo ciche oranżerium. Tu przy ładnej pogodzie mało kto zagląda, więc uciekając od tłumów polecamy to miejsce.
Dla wygłodniałych polecamy restaurację. Dobre jedzenie w rozsądnej cenie.
Do tego w takich wnętrzach wszystko smakuje lepiej ;-)
Pałac najbardziej przyciąga z zewnątrz od strony Alei Lipowej. To w tym miejscu powstaje najwięcej kadrów Mosznej. Nie ma co ukrywać, że wygląda wspaniale.
Jednak ja zabiorę Was na krótką wycieczkę po wnętrzach.
Skorzystaliśmy z ekstremalnego zwiedzania, które oferuje przejście pałacu od podziemi do najwyższej wieży.
Podziemia są dość smutne. Teraz jest tu kuchnia. Po starych dziejach zostało kilka kafli na ścianach i kawałki podłóg.
Na I piętrze znajduje się sala herbowa nie mająca nic wspólnego z przeszłością, choć wisi tu herb rodziny Tiele - Winkler.
Przechodzimy także przez salę balową, która niestety nie przypomina tej z lat życia hrabiego.
Podziwiamy także balustradę i niezwykłe ozdobne schody oraz kominek znajdujące się w obecnej restauracji.
Możemy wyjść na jeden z tarasów.
Na moment zatrzymujemy się w dawnym gabinecie hrabiego w kształcie litery L.
Tu uchowało się biurko, regał i kilka biblioteczek z czasów hrabiego Franza - Huberta.
1,5h dreptania pomiędzy schodami i korytarzami, jednak nie za wiele w tym namacalnej historii.
Dlatego udajemy się jeszcze na cmentarz rodzinny Tiele - Winkler, który został umieszczony w lasku na końcu Alei Lipowej po lewej stronie.
Pod pałacem jest krypta, ale nie została użyta. Dlaczego? Okolica jest dość podmokła i krypta jest regularnie podtapiana.
Nagrobki bardzo zaniedbane, jakby porzucone...
Zdecydowaliśmy się na nocleg w pałacu, więc o poranku, a dokładniej o 5:56 udałam się na wschód słońca. Tak pałac wyglądał o świcie.
Na deser udało nam się wykonać kilka ujęć z lotu ptaka.
Moim zdaniem miejsce jest ciekawe, ale nie historyczne. Już nie. Zostało bardzo zaniedbane i zniszczone. Cieszy mnie jednak fakt, że ktoś się nareszcie tym obiektem zajął i może coś z tego będzie. Nie da się odrestaurować czegoś czego nie ma, ale mam nadzieję, że w miarę możliwości wiele elementów zostanie odtworzone. Sama budowla zachwyca. Wygląda nieco jak z bajki Disney'a. Okolica jest piękna i spokojna. Wspaniała baza na wypoczynek i spacery.
Ja bardzo chciałam zobaczyć to miejsce i mimo wszystko nie jestem rozczarowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz