Miasto wykute w skale rozpościera się na powierzchni 40 km kwadratowych i jest to największy zespół ruin na świecie.
Miasto wykuwane było na przełomie starej i nowej ery i pokazuje potęgę narodu kupców, którzy wznieśli swoje miasto tak, by móc kontrolować Szlak Kadzidłowy.
Ruszamy!
By dojechać do Petry można skorzystać z lokalnych autobusów lub taksówki. My pokusiłyśmy się o taksówkę. Podróż z Akaby do Petry i powrót (około 270 km) kosztował nas 60 JOD (za całe taxi) co daje około 290 zł za całość. 100 zł na głowę (byłyśmy we trzy) to zarówno dużo i mało. Autobus kosztuje około 20 zł w jedną stronę co daje 40 zł za dwie. Autobusy jednak jeżdżą bez ściśle ustalonego rozkładu, więc nigdy nie mamy pewności kiedy odjadą. Nasz grafik był mocno napięty i każda minuta była ważna, więc postawiłyśmy na wygodę.
Miałyśmy Jordan Pass, o którym pisałam tutaj i dzięki temu nie płaciłyśmy dodatkowych opłat za wstęp do Petry.
Dodatkowo dzieci do 16 roku życia również nie płacą za bilety.
Jeśli jednak nie mamy Jordan Pass, to ceny są następujące:
1 dzień - 50 JOD (240 zł)
2 dni - 55 JOD (265 zł)
3 dni - 60 JOD (290 zł)
Już kilka minut po wejściu naszym oczom ukazuje się kilka pierwszych wykutych w skale budowli.
Wszystkich jest tu ponad 800!
By dotrzeć do najciekawszych należy pokonać wąwóz As Siq liczący sobie 1200 metrów.
Kolory w słońcu połyskują niezliczonymi odcieniami czerwieni. Gdy skały okala cień, dociera brudno-żółty.
Po drodze nie brak niespodzianek. Idąc wyciągamy co chwila ręce w górę i klikamy kolejne kadry. Stoimy sobie przy pięknej czerwonej skale i nie umiemy się nią nacieszyć. W pewnym momencie podchodzi do nas starszy Beduin i mówi "elephant, elephant". Patrzymy na mężczyznę i zastanawiamy się, gdzie on widzi słonia. Po czym Beduin pokazuje ręką i każde nam się obrócić. Śmiech! No tak, ta skała wygląda jak piękny, czerwony słoń i nawet wielkością przypomina to niezwykłe, największe, lądowe zwierzę na świecie.
Tak właśnie odkryłyśmy słonia...
Chwilę później z wąwozu zaczyna wyłaniać się Al-Khazneh czyli Treasury znane wszystkim z Indiana Jones'a. Cieszymy się jak dzieci, choć ludzi tu nie brak. Są też wielbłądy, osiołki, sprzedawcy pamiątek i mnóstwo kurzu.
Mimo to sesja obowiązkowa. Widok zachwyca!
Jednak to dopiero początek. Ulica fasad (Street of Facades) to kolejna niespodzianka. Od tego miejsca co chwila odnajdujemy kolejne budowle lub ich zaczątki.
Magia!
Nie wiem czy wiecie, ale miasto Nabatejczyków przetrwało kilka potężnych trzęsień ziemi i to głównie z ich powodu mieszkańcy zaczęli przenosić się w inne lokalizacje. To była jedna z głównych przyczyn zniknięcia stąd kupieckiego ludu.
Pokażę Wam jeszcze Kolumnadę i Wspaniałą Świątynię (Great Template).
Czy da się Petrę zobaczyć w jeden dzień? Nie.
Mimo wszystko jeśli macie tak mało czasu jak my, to i tak tu zajrzyjcie. Nie uda Wam się zobaczyć wszystkiego, ale na pewno zobaczycie sporo.
Jedno co bardzo denerwowało mnie podczas wizyty w Petrze, to mnóstwo osób wciskających nam podwózkę osiołkami (argument: daleko, nie dacie rady na nogach, weźcie osiołka) i dzieci sprzedające wszystko co możliwe turystom. To był przykry widok, ale bądźcie ostrożni i czujni. Nie wiem czy ktoś każe im to robić, czy podpatrzyły to u swoich rodziców, braci czy sióstr, ale zobaczycie w Petrze straganiki kilkuletnich szkrabów, które sprzedają kamyki lub pocztówki. Dla mnie to był bardzo niekomfortowy widok, ponieważ sama byłam tam z moją 9-latką.
Ostatni rzut okiem na pokonaną w 30-stopniowym słońcu drogę i niestety musimy wracać do Akaby.
To jeszcze nie koniec miejsc i opowieści. Do zobaczenia!
Um belo passeio de que gostava de também fazer.
OdpowiedzUsuńUm abraço e continuação de uma boa semana.
Andarilhar
Dedais de Francisco e Idalisa
O prazer dos livros