Do Westerplatte dojedziemy z centrum Gdańska autobusami 106 lub 606.
Bilet jednorazowego przejazdu to koszt 3,20 PLN dorosły i 1,60 PLN dla dziecka w wieku szkolnym. Czas przejazdu to około 30 minut. Bilety możemy zakupić w automacie przy przystanku. Jeśli się to nam nie uda, to można dostać go u kierowcy za 3,80 PLN i 1,90 PLN (w wersji ważności do 1h od chwili skasowania).
Muszę przyznać, że my jechaliśmy jak sardynki w puszce, ale przy majówce nie powinniśmy być zaskoczeni tą sytuacją.
Przystanek na którym mamy wysiąść jest ostatnim przystankiem obu tych linii.
Polecamy jednak wyjść z autobusu jeden przystanek wcześniej i skorzystać z możliwości spaceru od pomnika z napisem (zdjęcie powyżej), wzdłuż wybrzeża do najważniejszego punktu programu, czyli samego wzgórza.
Niestety my mieliśmy pecha, bo spacerniak wzdłuż plaży był zagrodzony. Uległ podmyciu podczas sztormów, jakie gościły tu przez miesiąc kwiecień.
Po zerkaliśmy na plażę za siatką i poszliśmy sobie wolnym krokiem wśród zielono - jaskrawych drzew.
Dotarliśmy do pamiątkowych monumentów, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilkę zadumy.
Kolejny przystanek zrobiliśmy sobie w Nowych Koszarach, a raczej pozostałości tego co stało tu kilkadziesiąt lat wcześniej.
Nowe Koszary w swoich latach świetności były ekskluzywnym budynkiem dla żołnierzy. Posiadały centralne ogrzewanie i wspaniałe, duże łazienki.
Niestety kiedy padły pierwsze strzały, mocno ucierpiały.
Po wojnie detonowano tu niewypały, a co za tym idzie, konstrukcja budynku dostała kolejną dawkę złej energii. Na zewnątrz widać, jak siła wybuchu rozepchała budynek. Niektóre ściany wyglądają jak beczka.
Po koszarach udajemy się na wzgórze. Jeszcze przed wdrapaniem się na górę, na chwilkę stajemy pod tablicą, na której wyryto niezwykłe słowa Jana Pawła II.
Później już tylko kilka zakrętów i jesteśmy w miejscu, gdzie 1 września 1939 roku rozpoczęła się wojna.
PS. Nie wiem jak Wy, ale ja na głupie zachowania ludzi, uśmiechy i żarty czy selfie z bananem w takich miejscach reaguje drastycznie. Jeśli Wy także, to nie polecam majówki.
Mam wrażenie, że większość ludzi wpadła tu, bo trzeba, a nie po to, by poczuć jak ważne to dla nas miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz