wtorek, 24 stycznia 2017

Budapeszt - dziennik z podróży cz. II

Kolejny mroźny dzień w stolicy Węgier. Po śniadaniu udałyśmy się na zakupy. Nie chodzi o chleb czy mleko, ale o pamiątki. Podobno najlepszym miejscem na tego typu zakupy jest Central Market Hall czyli takie spore targowisko z mnóstwem kramów pod dachem zabytkowego budynku. Patrząc na mapę odkrywamy, że mamy tam 15 minut spacerem, więc długo się nie zastanawiamy tylko obieramy słuszny kierunek.
Central Market Hall jest całkiem w porządku, ale ceny jednak są nieco wygórowane. Ogólnie mam wrażenie, że to jedna z droższych stolic pod kątem zakupu pamiątek. Mamy w tym wprawę, bo zawsze kupujemy przynajmniej jeden magnesik i jeden breloczek.
Samo targowisko wygląda ciekawie.



Po zakupach wracamy coś przegryźć i wskakujemy w stroje kąpielowe. Chwilę później jedziemy już moczyć się w basenach termalnych Széchenyj. To chyba najbardziej znane baseny w Budapeszcie i co dla nas ważne, można wejść do nich z dzieckiem. Wnętrza są piękne, a woda ma temperaturę 20, 35, 37 i 38 stopni oraz różny skład minerałów.




To bardzo dobre miejsce na relaks, ale wyssało nam brzuszki i w drodze powrotnej skoczyłyśmy coś przekąsić. Okazało się, że można w środku spożyć własną kanapkę i sok, więc warto je zabrać ze sobą. Obsługa jest niezwykle pomocna i mimo, iż krążyłam kilka razy do szafki, Panie cierpliwie mi ją odblokowywały i zablokowywały.
Teraz czas poleżeć i nic nie robić.

2 komentarze: