Najniższa, ale piękna i zimna dama w biało-czerwonym metalowym kubraku. Nie można jej zwiedzać, ale mimo to przyciąga tłumy turystów stojących pod siatką i czytających jej historię. Oświetla drogę marynarzom, a jej światło sięga na 15 mil morskich czyli tak dla ludzi 27,78 km. Tyle nawet nie mam do pracy, więc trzeba dziewczynie przyznać, że ma moc.
Wspominałam już, że do dużych nie należy, ale liczy sobie 17 metrów.
Dla ciekawskich jej metalowe kawałki pochodzą z nautofonu. Co to takiego?
To buczki mgłowe wykorzystywane na statkach służące do nadawania sygnałów dźwiękowych. To taka długa metalowa bucząca tuba, zupełnie dla laików.
Odwiedziliśmy ją w 2013 roku, podczas 10-ciodniowych nadbałtyckich wakacji.
czwartek, 26 lutego 2015
wtorek, 24 lutego 2015
Historia pewnego zamku
Był piękny słoneczny dzień roku 1508, kiedy to rozpoczęła się budowa tego cudownego renesansowego zamku znajdującego się na wysokiej skarpie wiślanej. Rozpoczął ją Pan Mikołaj Firlej, hetman wielki koronny... a dokończył 18 lat później jego syn Piotr. Zamek w Janowcu, bo o nim mowa, odwiedziłyśmy w roku 2013 kiedy to jeszcze trwała jego renowacja. Padał deszcz, a na ścieżkach można było przeskakiwać kałużę. Z góry można podziwiać Wisłę i dużo bardziej zatłoczony Kazimierz Dolny.
Wracając jednak do zamku...
W latach 1565-85 włoski architekt Santi Gucci prowadził przebudowę stylu tego zamku.
W 1656 roku Szwedzi najechali ten piękny zamek, ograbili go i podpalili. Jego los uratowała rodzina Lubomirskich odbudowując go w stylu barokowym pod nadzorem holenderskiego architekta Tylmana.
Jedną z ciekawszych historii zamku jest fakt, iż w 1783 roku Jerzy Marcin Lubomirski tak najzwyczajniej przegrał go w karty.
Późniejsze losy to sprzedaż z rąk do rąk i niemożność utrzymania zamku w dobrym stanie.
Na szczęście w roku 1993 zamek trafia w ręce Muzeum Nadwiślańskiego i stopniowo jest remontowany, a my możemy cieszyć się jego pięknem.
Wracając jednak do zamku...
W latach 1565-85 włoski architekt Santi Gucci prowadził przebudowę stylu tego zamku.
W 1656 roku Szwedzi najechali ten piękny zamek, ograbili go i podpalili. Jego los uratowała rodzina Lubomirskich odbudowując go w stylu barokowym pod nadzorem holenderskiego architekta Tylmana.
Jedną z ciekawszych historii zamku jest fakt, iż w 1783 roku Jerzy Marcin Lubomirski tak najzwyczajniej przegrał go w karty.
Późniejsze losy to sprzedaż z rąk do rąk i niemożność utrzymania zamku w dobrym stanie.
Na szczęście w roku 1993 zamek trafia w ręce Muzeum Nadwiślańskiego i stopniowo jest remontowany, a my możemy cieszyć się jego pięknem.